Zaginione dzieci -jak je odnaleźć
Zaginięcie dziecka to jeden z największych dramatów, jakie mogą spotkać rodzica. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych lokalizatorów przeznaczonych dla najmłodszych, każda mama i każdy tata mogą roztoczyć opiekę nad pociechą także poza domem.
Nowoczesne technologie pozwalają odnaleźć zaginione dzieci
Według statystyk zaginięć zgłoszonych w zeszłym roku do fundacji Itaka, ponad 10 proc. wszystkich poszukiwanych stanowiły dzieci (osoby do 18. roku życia). Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że co roku w Polsce ginie ok. 7-8 tys. małoletnich. W 2017 r. takich zaginięć zgłoszono 6758, z czego 443 dotyczyły dzieci do 7. roku życia, 953 – w wieku 7-13 lat, a 5362 – nastolatków (14-17 lat). Tego typu przypadków można uniknąć, jeśli rodzice zaufają nowym technologiom i wybiorą odpowiedni lokalizator dla swoich najmłodszych.
Monitoring dzieci i śledzenie
Nie śledzimy – monitorujemy!
Część rodziców odnosi się do lokalizatorów dla dzieci z dystansem, bojąc się, że ich użycie będzie zbyt dużą ingerencją w prywatność najmłodszych. Praktyka oraz prawo polskie stanowią jednak o tym, że dziecko powinno przebywać pod stałym nadzorem osób dorosłych, a do samej kwestii wyposażenia małoletniego w lokalizator należy podejść właściwie, ustalając z nim powody i zasady monitorowania jego miejsca przebywania. Argumentem „za” może być chociażby szansa natychmiastowej reakcji w sytuacji zagrożenia czy po prostu potrzeby kontaktu zgłoszonej przez dziecko.
Jak działa monitorowanie dzieci?
Jak to działa?
Dzięki miniaturyzacji modułów lokalizacyjnych, dziś każdy rodzic może wyposażyć w nie swoje pociechy, którym chce zapewnić bezpieczeństwo. Moduły umożliwiają wgląd w bieżącą lokalizację najmłodszych, co pozwala mieć pewność, że dotarły np. z domu do szkoły. Lokalizatory i ich inteligentne aplikacje pozwalają ustawiać określone alerty czy wskazywać geostrefy objęte monitoringiem. Oznacza to, że rodzic zostanie automatycznie poinformowany o tym, że dziecko opuściło np. plac zabaw czy szkołę.
Moduł staje się asystentem rodzica w chwilach, kiedy nie jest w stanie w pełni opiekować się swoją pociechą, a chciałby wiedzieć, czy jest ona bezpieczna. Bateria urządzenia w zależności od preferencji informowania o lokalizacji (informacje wysyłane stale, co kilka lub co kilkanaście minut) pozwala urządzeniu działać od kilku do kilkunastu dni bez konieczności ładowania.
– Urządzenia posiadają także przycisk S.O.S, który może zostać aktywowany przez dziecko. Ostrzeże on rodzica, za pomocą aplikacji, wiadomości push, lub SMS o tym, że dziecko jest w niebezpieczeństwie. Urządzenie prześle dokładną lokalizację, co umożliwi dorosłym szybką reakcję lub poinformowanie odpowiednich służb – podsumowuje Bogdan Kwiatkowski, Dyrektor Sprzedaży w firmie Gannet Guard Systems.
Kontrola rodzicielska w aucie
Zdany egzamin na prawo jazdy, pierwsze wyjazdy w roli kierowcy, dziecko wkracza w dorosłe życie. Rodzice są dumni ze swoich pociech, ale obawiają się o ich bezpieczeństwo za kierownicą.
Czy jeździ ostrożnie? Czy na drodze nie zagraża sobie i innym? Troska o dziecko to element życia każdego rodzica, bez względu na to, ile lat mają syn czy córka. Statystyki Komendy Głównej Policji, dotyczące wypadków z 2016 r. udowadniają, że obawy nie wynikają jedynie z przewrażliwienia rodziców. Co piąte tragiczne w skutkach zdarzenie drogowe zostało w ubiegłym roku spowodowane przez młodego kierowcę mającego 18-24 lata.
Ty, którzy martwią się o dzieci rozpoczynające przygodę za kierownicą z pomocą przychodzi nowoczesna technologia. Dzięki systemom monitoringu GPS do samochodu bazującym na możliwa jest bowiem niemal pełna kontrola nad pojazdami, a tym samym – ich kierowcami. Rozwiązania te kojarzą się co prawda z usługami dla flot samochodowych oraz mobilnych pracowników, ale doskonale sprawdzą się również w przypadku rodziców, którzy chcą sprawować pieczę nad pociechami siadającymi za kierownicę. Rzecz nie w inwigilowaniu dzieci, ale trosce o ich bezpieczeństwo. Możliwość błyskawicznej reakcji w przypadku zagrożenia i szansa udzielenia natychmiastowej pomocy dzięki precyzyjnym danym o lokalizacji pojazdu to argumenty, które przemawiają nad zastosowaniem monitoringu w aucie, z którego korzysta dziecko.
„Tato, mamo, czy mogę pożyczyć samochód? To pytanie zawsze pada z ust dziecka, które zdało egzamin na prawo jazdy i chce sprawdzić swoje umiejętności na drodze. Wypożyczalnia nie zaryzykuje udostępnienia pojazdu młodocianemu kierowcy, natomiast rodzice nie potrafią odmówić. W obawie o bezpieczeństwo swoich dzieci coraz częściej decydują się na montaż naszego urządzenia GanFleet. Umieszczony w pojeździe moduł przesyła informacje do aplikacji, która pozwala na odczytywanie danych na komputerze bądź telefonie za pośrednictwem przeglądarki www” – mówi Dariusz Kwakszys IT Manager w firmie Gannet Guard Systems.
System gps do samochodu daje rodzicom dostęp do bieżących danych dotyczących przemieszczania się pojazdu, prędkości z jaką jedzie dziecko, postojów auta, tankowań oraz raportów historycznych obejmujących wymienione parametry i m.in. koszty eksploatacji. Lokalizator GanFleet oznacza dla rodziców pełną kontrolę nad stylem jazdy młodocianego kierowcy, mogą być spokojni zarówno o swoje dziecko, jak i użyczony samochód.
„Auto to ogromna pokusa, żeby zaimponować przyjaciołom, czy dziewczynie. Niestety często brak doświadczenia za kierownicą i brawurowa jazda kończą się tragicznie. Polecamy rodzicom monitorowanie aut, którymi jeżdżą ich dzieci. Zwłaszcza na początku doświadczone osoby powinny znać styl jazdy młodocianego kierowcy, żeby udzielić mu rad, szkolić i zapobiegać niepotrzebnym, stresującym sytuacjom” – wyjaśnia Dariusz Kwakszys.
Mamo, tato, gdzie pojechało Wasze dziecko?
Dziś w zamian za wygodę korzystania z danych o korkach na drodze, dobierania połączeń komunikacji miejskiej czy wklejania geotagów na zdjęcia zamieszczane w social mediach młodzi ludzie pozwalają, by aplikacje śledziły ich poczynania. Czy podobne uprawnienia mogą mieć również rodzice? Tak – pod warunkiem, że chodzi o monitorowanie samochodu, który powierzyli młodemu kierowcy, a sytuacja jest zaakceptowana przez obie strony.
Niemal każdy z nas ma w kieszeni smartfona, który wykorzystując dane lokalizacyjne udostępnia dodatkowe, przydatne funkcjonalności. Powoli przyzwyczajamy się, że dzień po wizycie w galerii handlowej czy restauracji Google prosi o podanie kilku informacji na temat placówki, w zamian oferując opinie na jej temat. Coraz mniej przeszkadza nam, że po zakupach w sklepie odzieżowym, na naszym instagramie lub facebooku wyświetlane są reklamy z promocjami danej marki ubrań. Cenimy możliwość stałego monitorowania przesłanej paczki, a dzielenie się ze znajomymi aktualnym miejscem przebywania za pomocą aplikacji takich jak snapchat i glymps to nic złego. Powód? Wyzbywamy się myślenia o udostępnianiu lokalizacji jako o śledzeniu.
A co z monitorowaniem pozycji pojazdu? Czy godzimy się z faktem, że ktoś może wiedzieć, gdzie znajduje się nasz samochód i my sami? Odpowiedź brzmi „tak”, o ile wiąże się z tym ustalenie określonych zasad i zaufanie do osoby sprawdzającej nasze położenie. Czasem jest to szef lub zarządca floty sprawujący nadzór na pracownikiem, a niekiedy rodzic dbający o bezpieczeństwo swojego dziecka, które pożyczyło od niego samochód.
Ostrzeżenia „tylko nie szalej” kierowane do świeżo upieczonych kierowców nie są zwykle bezpodstawne. Bywa, że podczas samotnych (czyli bez taty lub mamy) przejażdżek młodzi wyciskają z wozu rodziców ostatnie konie mechaniczne. Pół biedy, gdy kończy się na zgrzycie nieumiejętnie wrzucanych biegów i paleniu sprzęgła. Gorzej, gdy ułańska fantazja podpowiada wciskanie pedału gazu w podłogę. Od lat statystyki wskazują, że jedną z największych grup ryzyka na drodze stanowią właśnie młodzi zmotoryzowani.
Według danych Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, osoby w wieku 18-24 lata charakteryzującą się najwyższym wskaźnikiem liczby wypadków na 10 tys. populacji. – W 2017 r. byli oni sprawcami 5550 wypadków, w których zginęło 468 osób, a 7272 zostały ranne. Przyczyną 36,8 proc. wypadków, które spowodowali młodzi, było niedostosowanie prędkości do warunków ruchu. Mowa o grupie zmotoryzowanych, którą cechuje brak doświadczenia i umiejętności w kierowaniu pojazdami i jednocześnie duża skłonność do brawury i ryzyka – podsumowują policyjni eksperci.
Czy istnieje lekarstwo na brawurę? Rozwiązaniem, które pozwoli rodzicowi kontrolować poczynania dziecka za kierownicą – i to z korzyścią dla obu stron – jest monitoring GPS. – Moduł lokalizacyjny zainstalowany w samochodzie umożliwia bieżące monitorowanie pozycji pojazdu, jego prędkości, liczby gwałtownych hamowań, czasu użytkowania czy zużycia paliwa. Pozwala również na ustawianie alertów dotyczących obszarów, w których powinno lub nie powinno poruszać się auto. Jeśli np. rodzic poprosi dziecko, by nie wyjeżdżało poza miasto i zaprogramuje odpowiednią geostrefę, automatycznie zostanie powiadomiony przez aplikację o naruszeniu ustaleń przez młodego kierowcę – mówi Dariusz Kwakszys, IT Manager w firmie Gannet Guard Systems.
Psycholodzy zauważają, że kluczem do efektywnego wykorzystania możliwości stałego monitorowania jest transparentny układ pomiędzy rodzicem a dzieckiem. System lokalizacji nie może działać jak elektroniczna smycz. Podstawą jest wypracowanie jasnych zasad – np. ograniczenie się do wykorzystania jedynie alertów przekroczenia prędkości. – Kluczowe jest, by nie traktować systemu monitoringu jako narzędzia opresji czy sposobu na śledzenie każdego kroku dziecka – zaznacza ekspert Gannet Guard Systems. – System monitoringu to świetne narzędzie ułatwiające szybką reakcję w sytuacji np. zagrożenia. Kiedy auto ulegnie awarii lub przydarzy się stłuczka, rodzic znający lokalizację pojazdu będzie w stanie szybko zareagować, by przyjść dziecku z pomocą – podsumowuje Dariusz Kwakszys.