Jak złodzieje kradną samochody?
Na farmazona, na śpiocha, na kieszonę, na wskoka, na walizkę, na gameboya… Na pytanie „jak złodzieje kradną samochody?” odpowiedzi jest co najmniej kilka, bo fach ma długą tradycję, a nowe technologię sprawiają, że metod przybywa.
Nie wiadomo, kiedy skradziono pierwszy samochód. Można jednak założyć, że złodzieje nie potrzebowali zbyt wiele czasu od chwili pojawienia się automobili na drogach, by dostrzec w nich nowe, intratne źródło przychodów. Poznawali pojazdy i wraz z ich technicznym rozwojem modyfikowali sposoby kradzieży tak, aby zajmowały jak najmniej czasu, w możliwie minimalnym stopniu uszkadzały samochód i maksymalnie ograniczały ryzyko wpadki. Dziś powszechnie stosują rozwiązania elektroniczne, w tym metodę „na walizkę” i „na gameboya”. Dzięki nim nie muszą się głowić nad łamaniem zabezpieczeń aut, które stają przed nimi otworem w… sekundy.
Gdzie najczęściej kradną samochody?
Według danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców udostępnionych przez IBRM Samar, w 2021 r. najwięcej aut padło łupem złodziei w województwie mazowieckim. Skradziono tam 2848 samochodów, co przełożyło się na 40-procentowy udział we wszystkich przestępstwach tego typu w kraju. To w głównej mierze „zasługa” Warszawy, gdzie „zniknęło” aż 1801 pojazdów. Na drugim miejscu w zestawieniu z wynikiem 717 skradzionych aut uplasowało się województwo dolnośląskie, a na trzecim wielkopolskie (717 samochodów).
Dalsze pozycje zajęły: pomorskie (589), śląskie (494), łódzkie (439), małopolskie (243), kujawsko-pomorskie (190), lubuskie (186), zachodniopomorskie (147), lubelskie (108) i warmińsko-mazurskie (105). Teoretycznie najbezpieczniej mogą czuć się mieszkańcy Podkarpacia (łupem złodziei padło tam 80 aut), Podlasia (78), a także województw świętokrzyskiego (72) i opolskiego (58).
Samochody najczęściej kradzione są z ulic i niestrzeżonych parkingów. Miejsca te zresztą wiodą prym od lat. Powód? Najmniejsze dla złodziei ryzyko zwrócenia uwagi właściciela lub postronnego obserwatora.
Jak złodzieje kradną samochody
Metody kradzieży mają swoje specyficzne nazwy, zapożyczone ze złodziejskiego żargonu. W metodzie „na farmazona” przestępcy odwracają uwagę kierowcy (np. poprzez włożenie między koło a nadkole pojazdu pustej butelki, która po ruszeniu wydaje głośny dźwięk, symulując awarię auta) i kradną samochód, gdy w środku znajdują się kluczyki.
Metoda „na kieszonę” wykorzystuje talenty kieszonkowców. Kradną oni kluczyk upatrzonej ofierze, a następnie przekazują go „wozakowi”. To członek grupy przestępczej odpowiedzialny za kierowanie skradzionym pojazdem i dostarczenie go do ustalonego wcześniej miejsca.
W przypadku metody „na wskoka” złodzieje brawurowo kradną auto z kluczykami beztrosko zostawionymi w środku przez kierowcę, który wychodzi np. zamknąć bramę do posesji.
Metoda „na śpiocha” polega na kradzieży kluczyków w nocy, z mieszkania lub domu, którego domownicy śpią w najlepsze, i odjechaniu pojazdem.
Nie można też zapominać o metodach „na walizkę” i „na gameboya” – piszemy o nich poniżej.
Jak teraz kradnie się samochody?
Od chwili pojawienia się systemów bezkluczykowego dostępu do samochodów, rośnie popularność metod pozwalających złodziejom wejść do auta i uruchomić jego silnik przy wykorzystaniu wyłącznie sprzętu elektronicznego. To tzw. „dźwignięcie fury”, w którym prym wiodą rozwiązania wykorzystujące „walizkę” i „gameboya”.
Jak kradną samochody bezkluczykowe
Pojawienie się systemów bezkluczykowych w pierwszej chwili wzbudziło jedynie entuzjazm kierowców. Oto bowiem wprowadzono rozwiązanie, dzięki któremu nie trzeba przetrząsać kieszeni, by dostać się do wnętrza samochodu i uruchomić jego silnik. Wystarczy, znaleźć się w pobliżu auta, aby system (poprzez anteny w klamkach drzwi) rozpoznał sygnały radiowe wysyłane przez kluczyk keyless.
Dość szybko okazało się, że i z tym rozwiązaniem złodzieje sobie radzą. I to jeszcze jak! Najpierw pojawiła się metoda „na walizkę”. Złodzieje korzystają w niej ze skanera, transmitera i wzmacniacza sygnału. Zadanie mają proste: namierzyć częstotliwość sygnałów kluczyka samochodu, wzmocnić te sygnały, aby dotarły do auta, które zinterpretuje je (prawidłowo zresztą), jako sygnał do otworzenia drzwi i uruchomienia silnika.
Nawet polska policja na swoich oficjalnych stronach internetowych zwraca uwagę na rosnące zagrożenie tego rodzaju kradzieżą. Właścicielom aut z systemem keyless mundurowi sugerują korzystanie ze specjalnych, ekranowych etui na kluczyki albo… chowanie kluczyków w metalowym pojemniku, po wcześniejszym owinięciu ich folią aluminiową. Policjanci podpowiadają też, aby nie umieszczać kluczyków w pobliżu wejściu do mieszkania/domu, na parapetach, a nawet przy ścianie zewnętrznej budynku.
Na nic zda się to jednak, jeśli złodzieje posłużą się metodą „na gameboya”. Przestępcy korzystają w niej z urządzenia przypominającego popularną w latach 90. ubiegłego wieku grę Nintendo. Odpowiednio zmodyfikowany sprzęt zawiera program z kodami serwisowymi, które służą do otwierania samochodów i uruchamiania silników. Nie ma więc potrzeby skanowania sygnału kluczyka samochodowego. Gameboy sam wysyła odpowiedni impuls do systemu keyless, który jest bezradny wobec „fabrycznego rozkazu” brzmiącego „otwórz drzwi” i „włącz silnik”.
Ile trwa kradzież samochodu?
Złodziejom zależy na czasie. Robią więc wszystko, aby kradzież samochodu trwała jak najkrócej. W zależności od zastosowanego sposobu, potrzebują na to od zaledwie kilku (!) sekund do kilku minut. Najszybciej dzieje się to w przypadku metody na wskoka oraz na farmazona. Kradzież na gameboya trwa zwykle od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund, „na walizkę” zajmuje mniej więcej minutę. Przykładów błyskawicznych akcji nie brakuje – dokumentują je m.in. kamery systemów monitoringu, z których filmy publikowane są m.in. na YouTube, gdzie cieszą się sporą popularnością.
Jako ciekawostkę można przytoczyć wyniki testów przeprowadzonych przez dziennikarzy brytyjskiego magazynu „What Car?”. Sprawdzili oni jakość fabrycznych zabezpieczeń samochodów pod kątem podatności na kradzież. Okazało się, że w przypadku takich modeli jak DS3 Crossback i Audi TT RS z bezkluczykowym dostępem (keyless) wystarczy zaledwie 5 sekund, aby otworzyć drzwi i kolejne 5 sekund, aby uruchomić silnik.
Jak złodzieje oznaczają samochody?
Bywa, że zanim złodzieje przystąpią do kradzieży, przygotowują sobie grunt do działania. Stosując uchwyt magnetyczny, umieszczają na wybranym aucie swój moduł GPS/GSM. Sygnały, które z niego pochodzą, pozwalają przestępcom poznać rytm dnia „ofiary” i ustalić miejsca parkowania pojazdu. Na tej podstawie wybierają dogodny dla siebie moment i kradną samochód.
Z naszych systemów korzystają zadowoleni partnerzy i publikują informacje na swoich stronach.