Kradzież auta z wypożyczalni -złodzieje kradną wypożyczone samochody
Na rynku rośnie liczba wypożyczalni samochodów. Biznes polegający na krótko-, średnio- i długoterminowym wynajmie przyciąga zarówno dużych rynkowych graczy, jak i mniejszych przedsiębiorców. Wypożyczalnie stają jednak przed coraz poważniejszym problem kradzieży i przywłaszczeń. Odzyskiwanie samochodów trwa zwykle tygodnie – o ile w ogóle się udaje. Rozwiązaniem jest monitoring pojazdów.
Wypożyczalnie samochodów mają poważny problem z kradzieżami i przywłaszczeniami
„Dnia 5.09 we Wrocławiu osoba widoczna na nagraniu z monitoringu wypożyczyła samochód marki Skoda Fabia na okres dwóch dni. Drugiego dnia zgłosiła chęć przedłużenia najmu o jeden dzień i od tego momentu kontakt z wynajmującym się urwał (telefon wyłączony” – informuje jeden z użytkowników portalu Wykop.pl.
To tylko jedna z informacji krążących w sieci, często połączonych z prośbą o pomoc w odzyskaniu pojazdu. Oszuści zwykle upatrują sobie niewielkie wypożyczalnie. To właśnie przedsiębiorstwa, za którymi nie stoją lata doświadczenia i wypracowane procedury są najłatwiejsze do „wykiwania”. Scenariusz najczęściej wygląda następująco: zjawia się klient, wpłaca kaucję, przedstawia dokumenty potwierdzające tożsamość, podpisuje umowę i odjeżdża. Następnie ślad się urywa, telefon wypożyczającego nie odpowiada, a dokumenty okazują się sfałszowane. Nie ma ani samochodu, ani klienta.
Nawet jeśli po zgłoszeniu sprawy na policję uda się ustalić prawdziwe dane nieuczciwego wypożyczającego, a mundurowi go namierzą, samochód zwykle jest już rozebrany na części albo znika za wschodnią granicą. Wypożyczalnia traci własność, a straty notuje już wcześniej, bo w trakcie poszukiwań auto nie zarabia na siebie. Pojazd, który nie wróci do wypożyczalni, nie jest kwalifikowany jako skradziony, a przywłaszczony, co zmienia charakter postepowania wobec osoby dopuszczającej się naruszenia przepisów.
„W dniu 28 stycznia wypożyczyłem Kię Cee’d klientowi z OC sprawcy. Dnia 10 lutego był umówiony zwrot samochodu o 20.00 w Łodzi, o 19.00 klient napisał smsa, że nie dostarczy auta w umówionym terminie. Zaproponowałem zwrot w Warszawie następnego dnia o 10.00. O godzinie 9.00 dojeżdżałem już do Warszawy i dostałem smsa, że nie będzie go, ponieważ jest w pociągu daleko od miasta. Następny termin zwrotu umówiliśmy o 16.00. Oczywiście nie zjawił się. Został poinformowany o tym, że sprawa zostanie zgłoszona policji jako kradzież. Od tego czasu korespondencja z klientem ustała. Niestety nic sobie z Tego nie robi i nie ma zamiaru zwrócić auta” – opisuje w sieci użytkownik milosz-ftt.
Popularną metodą jest również wyłudzanie pojazdów zastępczych od ubezpieczycieli. Nieuczciwy kierowca zgłasza firmie ubezpieczeniowej nieistniejące zdarzenie drogowe i informuje, że jego pojazd – zazwyczaj samochód klasy premium – został uszkodzony, co dyskwalifikuje go z dalszej jazdy. W takiej sytuacji ubezpieczyciel ma obowiązek udostępnienia poszkodowanemu auta zastępczego z podobnego segmentu. I często wywiązuje się z tego obowiązku za pośrednictwem wypożyczalni, z którą ma podpisaną umowę. Auto dociera do odbiorcy i… nie wraca od niego, bo jest on w rzeczywistości albo złodziejem, albo „słupem” biorącym udział w przestępczym procederze.
Metoda ta jest najczęściej wykorzystywana przez złodziei posługujących się skradzionymi dokumentami. By zaaranżować zdarzenie, niekiedy nie potrzebują oni nawet dowodu rejestracyjnego. Bazują na wiedzy zdobytej za pośrednictwem internetu, gdzie bez problemu mogą sprawdzić, w jakim towarzystwie ubezpieczony został pojazd, posiadając jedynie jego numer rejestracyjny.
Większość wypożyczalni, zdając sobie sprawę z zagrożeń decyduje się na wyposażenie samochodów w systemy lokalizacji, chociaż i na nie złodzieje mają swoje metody. „Wykorzystanie systemu bazującego jedynie na technologii GPS/GSM nie przynosi zwykle pożądanych skutków. Wielu złodziei wykorzystuje zagłuszarki, które dezaktywują moduły montowane w samochodach. Tym bardziej, że najczęściej z góry zakładają, że pojazdy z wypożyczalni posiadają takie systemy na swoim pokładzie” – zauważa Dariusz Kwakszys, IT Manager w firmie Gannet Guard Systems.
Jego zdaniem znacznie skuteczniejsze są systemy monitoringu bazujące na łączności radiowej o dedykowanych częstotliwościach. „Zwykłe, popularne wśród przestępców zagłuszarki GPS/GSM nie są w stanie wyeliminować sygnału radiowego. Moduły opierające swoje działanie na tych falach aktywują się w momencie kradzieży, a dzięki temu, że mają własną baterię i nie korzystają z systemu zasilania samochodu, nie zdradzają swojej obecności na pokładzie pojazdu. Systemy radiowe w przeciwieństwie do tych bazujących na sygnałach GPS/GSM można schować w bardzo nietypowych miejscach” – wyjaśnia ekspert z Gannet Guard Systems.
Złodzieje samochodów mają nowy cel – kradną auta z wypożyczalni
Nie auta Kowalskiego, ale pojazdy należące do wypożyczalni coraz częściej padają łupem złodziei. Przestępcy korzystają przy tym z dobrodziejstw przepisów ubezpieczeniowych i nieprzygotowania przedsiębiorców, z których tylko część stosuje właściwe procedury i korzysta z odpowiednich zabezpieczeń.
Wynajem krótko-, średnio- i długoterminowy staje się w Polsce coraz częstszą alternatywą dla kupna nowego samochodu. Chętnie sięgają po niego nie tylko duże firmy, ale i przedstawiciele sektora MŚP oraz klienci indywidualni. Przedsiębiorcy – bo mają zapewnioną mobilność bez angażowania kapitału w nabycie auta, unikają problemu związanego ze spadkiem wartości rezydualnej pojazdu i nie muszą kłopotać się obsługą eksploatacyjną czy naprawami, bo czynności te leżą w gestii firmy wynajmującej. Kowalscy – bo mogą skorzystać z samochodu zastępczego w ramach likwidacji szkody lub po prostu wypożyczyć auto w zależności od potrzeb.
Efektem zwiększającego się zainteresowania wynajmem jest rosnąca liczba wypożyczalni i samochodów trafiających w ręce użytkowników. Nie wszyscy z nich są uczciwi i firmy zajmujące się wynajmem coraz częściej zgłaszają kradzieże pojazdów. Istnieją przy tym trzy typy nieuczciwych klientów. Pierwsi to ci, którzy wykorzystują fałszywe dokumenty tożsamości, głównie podrabiane dowody osobiste tworzone z wykorzystaniem prawdziwych danych zdobytych w ramach kradzieży tożsamości. Przy ich pomocy wynajmujący dopełnia formalności związanych z wynajmem, odbiera samochód i ślad po nim znika. Drugi typ nierzetelnych klientów to desperaci wykorzystujący swoje autentyczne dokumenty i nieprzejmujący się konsekwencjami podjętych działań. Trzecią grupę stanowią użytkownicy, którzy wypożyczają pojazd, nie zwracają go we właściwym terminie, przedłużają okres wynajmu i unikają kontaktu.
Stłuczka, której nie ma – wyłudzanie odszkodowania
Najbardziej kreatywni opracowali sposób kradzieży bazujący na znanej od lat metodzie wyłudzania odszkodowań. Nieuczciwy kierowca zgłasza firmie ubezpieczeniowej nieistniejące zdarzenie drogowe i informuje, że jego pojazd – zazwyczaj samochód klasy premium – uległ uszkodzeniu, które dyskwalifikuje go z dalszej jazdy. W takiej sytuacji ubezpieczyciel ma obowiązek udostępnienia poszkodowanemu auta zastępczego należącego do podobnego segmentu. I często wywiązuje się z tego obowiązku za pośrednictwem wypożyczalni, z którą ma podpisaną umowę. Auto dociera do odbiorcy i… nie wraca od niego, bo jest on w rzeczywistości albo złodziejem, albo „słupem” biorącym udział w przestępczym procederze. „W związku z umowami zawartymi pomiędzy firmą ubezpieczeniową a dedykowanym dostawcą, procedury wynajmu pojazdu osobom ubezpieczonym mają uproszczoną formę i trudno o skuteczną weryfikację wynajmującego pojazd. Firma wypożyczająca samochód zakłada, że ubezpieczyciel sprawdził rzetelność swojego klienta i szkoda rzeczywiście miała miejsce. W kilku przypadkach zdarzyło się, że oszukane zostały obie strony” – zauważa przedstawiciel jednej z wypożyczalni, który chciałby zachować anonimowość.
Metoda ta jest najczęściej wykorzystywana przez złodziei posługujących się skradzionymi dokumentami. By zaaranżować zdarzenie, niekiedy nie potrzebują oni nawet dowodu rejestracyjnego. Bazują na wiedzy zdobytej za pośrednictwem internetu, gdzie bez problemu mogą sprawdzić, w jakim towarzystwie ubezpieczony został pojazd, posiadając jedynie jego numer rejestracyjny.
Jak odzyskać pojazd skradziony od wypożyczalni?
Problemem firm wynajmujących samochody jest status tego typu zdarzeń. Wypożyczone auto, które nie wróci do wypożyczalni, nie jest kwalifikowane jako skradzione, a przywłaszczone, co zmienia charakter postepowania wobec osoby dopuszczającej się naruszenia przepisów. Brak pojazdu w parku to poza tym realna strata dla firmy wynajmującej, bo procedury związane z wypłatą odszkodowania z autocasco trwają nawet kilka tygodni, a samochód mający zastąpić skradzione auto nie zawsze jest dostępny w salonie od ręki. Efektem jest wypadnięcie pojazdu z obiegu. Na odzyskanie samochodu przez policję nie zawsze można liczyć, bo skuteczność mundurowych – według danych Komendy Głównej Policji – waha się w okolicach 20-25 proc. „Kilka lat temu z mojej wypożyczalni skradziono Skodę Fabię. Odnalazła się po kilku miesiącach, już w częściach, na złomowisku w Norwegii” – mówi Wojciech Borys, właściciel wypożyczalni aut Borys-Team. „Uważam, że pracownicy firm wynajmujących pojazdy powinni przechodzić specjalne szkolenia, np. prowadzone przez specjalistów z policji, które pozwalałyby w szybszy i sprawniejszy sposób, na podstawie chociażby wywiadu środowiskowego, wykrywać nieuczciwych wypożyczających” – stwierdza Wojciech Borys.
Rozwiązaniem ograniczającym ryzyko przepadnięcia samochodów jest stosowanie systemów monitoringu pozwalających zlokalizować auta, chociaż i w tym przypadku złodzieje mają swoje metody. „Wykorzystanie systemu bazującego jedynie na technologii GPS/GSM nie przynosi zwykle pożądanych skutków. Wielu złodziei wykorzystuje zagłuszarki, które dezaktywują moduły montowane w samochodach. Tym bardziej, że najczęściej z góry zakładają, że pojazdy z wypożyczalni posiadają takie systemy na swoim pokładzie” – zauważa Dariusz Kwakszys, IT Manager w firmie Gannet Guard Systems.
Znacznie skuteczniejsze – co przyznają nawet policjanci z wydziałów do walki z przestępczością samochodową – są systemy monitoringu bazujące na łączności radiowej. „Nawet w przypadku wykorzystania zagłuszarki, moduł radiowy pozwala na odnalezienie przywłaszczonego auta, bo jest nieczuły na działanie urządzenia zakłócającego. Aktywuje się w momencie kradzieży, a dzięki temu, że mając własna baterię i nie korzysta z systemu zasilania samochodu, nie zdradza swojej obecności na pokładzie pojazdu. Samochody z zamontowanym modułem namierzania odzyskujemy w 98 proc. przypadków w przeciągu 24 godzin, zatem ryzyko utraty mienia „na zawsze” jest znikome” – wyjaśnia ekspert z Gannet Guard Systems.
Złodzieju, odstaw samochód, niech „wystygnie”
Po kradzieży auto zwykle trafia do „dziupli”, gdzie następuje jego demontaż. To dla złodziei coraz ryzykowniejsza decyzja, bo rośnie liczba samochodów wyposażonych w systemy monitoringu umożliwiające namierzenie pojazdu i – przy okazji – miejsca pracy szajki przestępczej. Jak złodzieje mogą ustrzec się wpadki? Odstawiając samochód do „wystygnięcia” i obserwując, czy po „zgubę” nie zjawi się właściciel w asyście policji.
Zdaniem policjantów z komórek zajmujących się przestępczością samochodową, spada odsetek skradzionych aut wprowadzanych na rynek w całości z przebitymi numerami identyfikacyjnymi i wyrobionymi nowymi dokumentami. Znakomita większość pojazdów trafia do „dziupli”, gdzie są rozkręcane na części pierwsze, sprzedawane następnie w zaprzyjaźnionych z przestępcami warsztatach czy na aukcjach internetowych.
Złodzieje opanowali technikę rozbiórki aut do takiego stopnia, że umiejętności mógłby pozazdrościć im niejeden mechanik. Zwykle demontaż nie trwa dłużej niż 24 godziny, przy czym coraz częściej w jego trakcie pełną parą działa zagłuszarka sygnałów GPS/GSM. Przestępcy zdają sobie bowiem sprawę ze stale zwiększającej się popularności systemów monitoringu bazujących na sygnałach sieci komórkowych i nawigacji satelitarnej. Wierzą, że dzięki zagłuszarce nikomu nie uda się namierzyć skradzionego auta. To błąd, bo dostępne są na rynku rozwiązania, których nie sposób unieszkodliwić tego rodzaju urządzeniami.
Mowa o systemach monitoringu radiowego. Nie dość, że są odporne na zagłuszarki GPS/GSM, to wybudzane są dopiero w momencie zgłoszenia kradzieży pojazdu. W efekcie złodzieje poszukujący lokalizatorów radiowych w trakcie kradzieży nie są w stanie wychwycić żadnego sygnału wychodzącego – inaczej niż w przypadku systemów GPS/GSM. Dodatkowo moduły radiowe posiadają własne zasilanie bateryjne, dzięki czemu mogą być montowane w dowolnym miejscu w pojeździe i nie ingerują w fabryczną instalację elektryczną. Co ważne, fale radiowe o określonych częstotliwościach są w stanie wydostać się nawet przez mikroszczeliny, zatem chowanie skradzionych aut w garażach podziemnych czy kontenerach nie zdaje egzaminu. Efekt? Przestępcy wpadają na gorącym uczynku, zatrzymywani przez policję, której namiary skradzionego pojazdu przekazuje firma zajmująca się lokalizowaniem samochodów.
– By uniknąć takich sytuacji, złodzieje powinni odstawiać auta do tzw. „wystygnięcia”. Chodzi o odjechanie pojazdem z miejsca kradzieży i zostawienie go np. na parkingu czy ulicy. Złodzieje obserwując auto są w stanie przekonać się, czy nie ma zainstalowanego systemu lokalizacji odpornego na zagłuszarki GPS/GSM. Zazwyczaj w ciągu 24 godzin od momentu kradzieży takie pojazdy są namierzane przez ekipy poszukiwawcze, a następnie zabezpieczane przez policję. To przewrotna rada, ale pokazująca, jak skuteczny jest system monitoringu radiowego – mówi Mirosław Marianowski z firmy Gannet Guard Systems zajmującej się lokalizowaniem skradzionego mienia.
Odstawienie pojazdu do „ostygnięcia” to sytuacja win-win dla złodzieja i właściciela samochodu. – Jeśli auto ma system lokalizacji radiowej, bezpiecznie wróci do domu, a złodziej nie trafi w ręce stróżów prawa – podkreśla ekspert Gannet Guard Systems.