Najczęściej kradzione samochody w Polsce
W minionych latach liczba kradzionych w naszym kraju samochodów malała. W 2019 r. część komend wojewódzkich i garnizonów policji zanotowała jednak wzrost aktywności złodziei aut. Jakie samochody są najczęściej kradzione w Polsce?
Od luksusowych limuzyn takich jak Mercedes klasy S, przez supersportowe Aston Martiny po leciwe duże i małe Fiaty – dla złodziei nie ma żadnej świętości, jeśli tylko na skradzionym samochodzie da się zarobić. Lista najbardziej kradzionych aut w Polsce obejmuje głównie samochody niemieckich producentów (ze względu na ich popularność w naszym kraju), ale nie brak na niej również przedstawicieli japońskiej motoryzacji (zwłaszcza na Mazowszu) i francuskich producentów.
Najczęściej kradzione auta w Polsce
W 2012 r. w gronie 10 najczęściej kradzionych samochodów – według oficjalnych danych Komendy Głównej Policji – pierwsze miejsce zajmował Volkswagen Golf (1128 sztuk), drugie Volkswagen Passat (915), a na trzecim i czwartym plasowały się odpowiednio Audi A4 (690) oraz Audi A6 (332). Kradzież Audi, w tym kradzież luksusowego Audi A6, znacznie przewyższała zainteresowanie złodziei takimi modelami jak Honda Civic (306 – piąta pozycja w zestawieniu „najbardziej kradzione auta”), Fiat Cinquecento (303 – szóste miejsce na liście najczęściej kradzionych aut) czy Seat Leon (272 – ósmy model w gronie najbardziej kradzionych samochodów). Ciekawostką było to, że w top 10 kradzionych aut w Polsce nie pojawiała się kradzież BMW ani kradzież Mercedesów.
Jakie są obecnie najczęściej kradzione auta? Tego policjanci nie chcą ujawniać, zasłaniając się brakiem odpowiednich danych czy nieistotnym ich znaczeniem z punktu widzenia zjawiska, jakim są przestępstwa polegające na kradzieży pojazdów. Stworzenie listy najczęściej kradzionych samochodów jest więc niezwykle trudne.
Nie jest natomiast tajemnicą, że auta najczęściej kradzione są w Polsce z ulic i niestrzeżonych parkingów. W dalszej kolejności
Ranking kradzionych aut – jakie samochody premium są najczęściej kradzione
Wnioski dotyczące tego, jakie są najczęściej kradzione samochody w Polsce, można wysnuć m.in. na bazie komunikatów publikowanych na stronach poszczególnych komend i garnizonów policji czy z artykułów się w prasie motoryzacyjnej. Zwykle dowiemy się z nich, jakie są najczęściej kradzione marki samochodów w Polsce. Znacznie rzadziej pojawiają się dane dotyczące konkretnych modeli. Mimo to można pokusić się o sporządzenie listy kradzionych aut.
Na terenie Warmii i Mazur w 2019 r. najczęściej kradzionymi samochodami były auta marki Audi, a więc przedstawiciele segmentu premium. Ranking kradzionych samochodów otwierają w Wielkopolsce modele francuskich producentów (Renault Megane, Renault Clio, Citroen C3). Na dalszych pozycjach plasują się Fordy (Fiesta i Mondeo), a także Hyundaie i20 oraz i30.
Jeśli chodzi o Warszawę i okolice, to można przypuszczać, że sytuacja niewiele zmieniała się w porównaniu do 2018 r., kiedy to na pytanie „które samochody najbardziej kradną” odpowiedź brzmiała: Toyoty (w tym najczęściej: Auris, Yaris i Avensis), Mazdy (6, 3 i CX-5) oraz Hondy (CR-V, Civic i Accord). Policja poinformowała, że w roku 2019 nastąpił znaczny wzrost kradzieży – z 2192 do 2432 przypadków. W związku z tym Komendant Stołeczny podjął decyzję o zwiększeniu liczby funkcjonariuszy w Wydziale do walki z Przestępczością Samochodową.
Ze sporą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że w województwie śląskim ranking kradzionych samochodów otwierają auta marek Audi, Volkswagen i BMW. Podobnie lista najbardziej kradzionych samochodów przedstawia się na Dolnym Śląsku, gdzie do pojazdów wspomnianych producentów dołączają jeszcze Mercedesy. Oznacza to, że kradzież samochodu Audi i kradzież aut BMW jest na południowym zachodzie kraju dość prawdopodobna.
Pewną wskazówką co do tego, jakie samochody premium są najczęściej kradzione, mogą być odnalezienia, które na koncie ma firma Gannet Guard Systems. W 2019 r., dzięki oferowanym przez nią systemom lokalizacji pojazdów, udało się odzyskać m.in. Mercedesa klasy S, trzy Toyoty Land Cruiser, Audi SQ7, BMW X5 i X6, Audi RS7, Lexusa RX, Audi Q7 czy Mercedesa S Coupe 63 AMG.
Lista skradzionych aut w Polsce jest o wiele, wiele dłuższa. Znajdują się na niej nie tylko samochody luksusowe, ale i poczciwe Fiaty 126p, Nissany Almera czy Ople Corsa.
Raporty policyjne wskazują, że najbardziej kradzione auta w Polsce to samochody młode, z roczników 2018-2014. Powód jest prozaiczny, bo na pytanie „jakie samochody kradną złodzieje” można odpowiedzieć wprost: te, których sprzedaż w całości lub na części przynosi przestępcom najwięcej zysku. Dlaczego mowa o podzespołach?
Z informacji przekazanych przez policjantów zajmujących się tą tematyką wynika, że kradzione samochody coraz rzadziej wywożone są poza granice kraju. Auta po kradzieży trafiają do tzw. dziupli. Tam są rozbierane i demontowane na podzespoły. Części przydatne handlarzom są zabierane przez nich i wystawiane na aukcjach internetowych, a nieprzydatne trafiają do punktów skupu złomu. Niektóre z pojazdów padających łupem złodziei są przeznaczane na rynek aut używanych w Polsce oraz na Litwie i Ukrainie.
Utrata dwóch samochodów na raz, kradzież pojazdu z drogocennym sprzętem medycznym, odnalezienie auta, które skradziono już drugi raz… To tylko niektóre z niezwykłych historii osób okradzionych.
W 2018 r. skradziono w Polsce ponad 9 tys. samochodów, z czego najwięcej, bo niemal 2700, w Warszawie i jej okolicach. I chociaż z roku na rok spada liczba aut padających łupem złodziei, to wciąż jest to realne zagrożenie dotyczące w zasadzie każdego właściciela pojazdu. Wielu z nich wspomina momenty kradzieży jak pasmo uciążliwych procedur związanych z wizytami na komisariatach, nerwów, nadziei na odnalezienie samochodu i rozczarowania, gdy auto nie zostaje namierzone. Wszyscy podkreślają, że utrata pojazdu to jeden z najmniej przyjemnych momentów w życiu. Bywają jednak dobre chwile w całym tym zamieszaniu. Są nimi odnalezienia aut, możliwe dzięki wykorzystaniu systemów lokalizacyjnych – zarówno tych bazujących na technologii GPS/GSM, jak i wykorzystujących zastrzeżone pasma częstotliwości radiowych.
– Niektóre historie kradzieży opowiadane przez klientów jeżą włosy na rękach, inne bywają absurdalne. Jednak wszystkie łączy jedno – problem kradzieży, któremu muszą sprostać policja oraz nasze jednostki poszukiwawcze – zauważa Bogdan Kwiatkowski, dyrektor sprzedaży w firmie Gannet Guard Systems.
Ukradziony dwukrotnie
– W zeszłym roku otrzymaliśmy zgłoszenie kradzieży Mazdy CX-5 na terenie Katowic. Samochód ten już raz padł łupem amatorów cudzej własności i odnalazł się dzięki wykorzystaniu systemu lokalizacji. Tak było i tym razem. Auto namierzyliśmy po niespełna godzinie w Zabrzu. Złodzieje pozostawili CX-5 do „wystygnięcia” na jednym z osiedli. Po przekazaniu koordynatów miejsca, w którym zaparkowany był samochód, policja zabezpieczyła auto i przekazała je właścicielowi – mówi Dariusz Kwakszys, IT Manager w Gannet Guard Systems. – Kiedy pierwszy raz skradziono mi samochód – właśnie tę Mazdę – byłem przekonany, że na tym się skończy. Nic z tego. Najwyraźniej moje auto bardzo spodobało się złodziejom, bo ukradli go po raz drugi. I drugi raz odzyskałem samochód! Mam nadzieję, że przysłowie „do trzech razy sztuka” nie stanie się moim udziałem – opowiada Mariusz Stępiński, właściciel CX-5.
Kradzież przed urlopem
Pod koniec stycznia załoga Gannet Guard Systems otrzymała zgłoszenie kradzieży Lexusa RX300. W dniu kradzieży właściciel pojazdu miał wyjechać na urlop w Alpy. Poprzedniego wieczora zapakował do samochodu walizki, a gdy rano chciał uruchomić auto, spotkała go przykra niespodzianka – w miejscu, gdzie stał Lexus, zobaczył jedynie równo ośnieżone podwórko. Kilka godzin po zgłoszeniu udało się odnaleźć samochód na jednej z działek letniskowych w woj. mazowieckim. Mundurowi ze Stołecznej Komendy Policji odholowali samochód w trakcie nieobecności złodziei. Zapewne byli oni tak samo zaskoczeni, jak właściciel odnalezionego Lexusa. – Byłem w ogromnym stresie, bo tego dnia miałem wyjeżdżać na urlop. Tyle że nie miałem czym jechać, bo złodzieje ukradli mi samochód sprzed domu. Na szczęście odnalazł się jeszcze tego samego dnia – podkreśla Marcin Jarząb, do którego należy Lexus.
Skradzione dokumenty pacjentów
Zdarzają się i takie przypadki, gdy utrata samochodu to tylko jeden z problemów. Dowodem jest kradzież Toyoty Land Cruiser, do której doszło w Poznaniu. W samochodzie znajdował się sprzęt lekarski oraz dokumenty pacjentów – właścicielem auta był bowiem lekarz. Niezwłocznie po zauważeniu zniknięcia auta (godzinę od momentu pozostawienia go na parkingu), rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Samochód zlokalizowano po czterech godzinach w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Poznania. Złodzieje starali się zagłuszać sygnał modułu lokalizacyjnego przy pomocy zaawansowanej zagłuszarki. Jednak dzięki systemowi GanTrack udało się odnaleźć pojazd. Przy okazji, poza poszukiwanym Land Cruiserem, znaleziono również części innego zdekompletowanego samochodu. Policja zabezpieczyła ślady oraz oba pojazdy. – Odnalezienie samochodu było dla mnie równie ważne, co odzyskanie dokumentacji. Jestem weterynarzem, a dokumentacja, którą miałem akurat w samochodzie dotyczyła moich małych pacjentów. O i le auto to po prostu rzecz, o tyle historia chorób pacjentów – nieważne czy zwierząt, czy ludzi – jest nie do zastąpienia – podsumowuje właściciel skradzionej Toyoty.
Dwa samochody na raz
Czy można sobie wyobrazić gorszy scenariusz niż utrata dwóch samochodów na raz? Tak było w przypadku właściciela Toyoty i Kii z Wrocławia. Jedno auto posiadało system lokalizacji, drugie nie. Oba zniknęły jednej nocy z przydomowego garażu. Na szczęście złodzieje nie mieli wystarczająco oleju w głowie i oba skradzione samochody zaparkowali w jednej dziupli. – Pomimo działających zagłuszarek system radiowy pracował nadal, przez co udało nam się zlokalizować dziuplę, w której oprócz Toyoty odnaleźliśmy skradzioną temu samemu klientowi Kię Sportage. Na miejscu znaleziono też liczne dowody wskazujące, iż w tym miejscu rozbierano również takie samochody jak Audi czy BMW – opowiada Mirosław Marianowski z Gannet Guard Systems. – To, co wydarzyło się tej nocy, całkowicie mnie zaskoczyło. Skradziono oba auta i oba do nas wróciły – opowiada o przebiegu akcji Henryk Witkowski.